Bezkontaktowa dostawa? Roboty na ulicach? Brzmi dość futurystycznie?

Otóż nie! Pomysł zrodził się już w 2017, w Berkeley w Kalifornii. Tak powstało Kiwibot, które opatentowało roboty dostawcze, tzw. kiwibots. Początkowo, tylko studenci Uniwersytetu Kalifornijskiego doznali zaszczytu testowania tych technologicznych cudeniek; kiwibots dostarczały jedzenie wygłodniałym studentom, odhaczając doręczenia, jedno po drugim, w aplikacji. Niemałe było zdziwienie przechodniów, którzy spotykali się z nieprzychylnym spojrzeniem kiwibots, gdy zdumieni, stawali robotom na drodze do celu 😉 A jak kiwibots omijają tego typu „przeszkody”? Pomysłodawcy wyposażyli roboty w specjalny system i detektory, które pozwalają im klasyfikować napotkane materie; potrafią odróżniać ludzi od aut, czy ścian. Oczywiście, nie są całkowicie niezależne; czuwa nad nimi grupa ludzi, którzy, co 10 sekund, kontrolują ich „zachowanie na drodze” dzięki zamontowanym w robotach kamerkom.
Od 2017 minęły 3 lata – dla Kiwibot oznacza to ponad 100 tysięcy pomyślnie zakończonych dostaw i skonstruowanie ponad 150 robotów! A także rozszerzenie działalności na inne kampusy. Kto wie, może w przyszłości ustanowią niemałą konkurencję dla Uber Eats itp.?
Bill Gates
Prawdziwym motorem postępu jest innowacyjność.
A jak startup Kiwibot działa w czasie pandemii koronawirusa? Prężnie! Specjalnie oznakowane roboty, Delivery Doctor i Delivery Nurse, dostarczają nie tylko jedzenie, ale i niezbędne artykuły spożywcze, kosmetyki do higieny osobistej, wodę, a nawet maseczki i płyny dezynfekujące! Jedno trzeba im przyznać, w czasie, który nadejdzie po pandemii COVID-19, kiwibots prawdopodobnie nadal będą miały co robić…